Jak rozpocząc naukę tanga? Przemysław Mielcarek

Jak rozpocząc naukę tanga?

Przemysław Mielcarek

tekst z http://www.tangoquerido.pl

W czym problem?

Zapiszę się na kurs i będę przychodził raz w tygodniu, a po roku to... ho, ho, ho.

Otóż nie do końca tak jest. Tango argentyńskie w rzeczywistości różni się od większości tańców (nie tylko innym zestawem figur, które się tańczy). Na specyfikę tanga wpływają dwie podstawowe cechy:

- tango rzeczywiście jest tańcem towarzyskim (nie tylko z nazwy, jak turniejowe "tańce towarzyskie"): tango jest tańczone dla przyjemności, dla chwil spędzonych w miłym towarzystwie i jest tańczone z wieloma różnymi partnerami/partnerkami.

- nie ma jednolitego kanonu tanga, choć wprowadzony został podział na trzy główne nurty (milonguero, tango salon i tango nuevo), każdy nauczyciel, a nawet każdy tanguero, ma swój własny pogląd na to, co jest tangiem, a co nie, a także ma swoją technikę czy swoje ulubione kroczki.

Te dwie cechy wpływają bardzo silnie na sposób nauki tanga. Po pierwsze nie uczymy się choreografii, tylko prowadzenia/podążania (mówiąc ogólniej: techniki tańca) oraz improwizacji. Trudno przecież oczekiwać, że każda partnerka będzie znała te same układy, co partner! Biorąc pod uwagę niejednolitość tanga, jest to bardzo mało prawdopodobne.

No to jak zacząć?

Dla prawie wszystkich jest jasne, że trzeba pójść na kurs dla początkujących. Ale który kurs, a właściwie którego nauczyciela wybrać? Obecnie, po kilku latach doświadczeń, zacząłbym od odwiedzin na paru popularnych milongach (milonga w jednym ze swoich znaczeń, to miejsce, gdzie odbywają się tangowe imprezy taneczne). W Warszawie jest dużo milong (zdarzają się nawet milongi z bezpłatnym wejściem). Warto poobserwować wybranego nauczyciela: czy w ogóle tańczy, czy tak jak tańczy podoba się nam oraz czy tańczy z wieloma różnymi partnerkami. Każda z tych cech jest oczywiście zaletą nauczyciela. Jak rozpoznać nauczyciela? Tu internet przychodzi nam z pomocą - można w nim znaleźć sporo informacji o nauczycielach tanga. Wśród tangueros coraz bardziej popularny jest Facebook. Można na tym portalu znaleźć grupy tangowe, a nawet zaproszenia na milongi, w których łatwo sprawdzić czy obiekt naszych obserwacji pojawi się na takiej milondze. Warto też popytać innych tancerzy tanga. Co prawda, w środowisku tangueros, tak jak chyba w każdym innym, chwali się głównie swojego nauczyciela, więc trzeba brać na to poprawkę, ale sam fakt, że nauczyciel ma wielu uczniów przychodzących na milongi jest bardzo silną wskazówką "za nim". Kiedy wybierzemy nauczyciela zostaje już tylko zapisać się na kurs.

A może lekcje prywatne?

Lekcje prywatne bywają koniecznością, zwłaszcza wtedy gdy nie mamy możliwości uczęszczania na kurs grupowy (choćby ze względu na czas czy nietypowy plan dnia). A co, jeżeli mamy taki wybór? Odpowiedź nie jest oczywista. Jeżeli chodzi o prowadzących (z reguły są to panowie), to uważam, że zdecydowanie najlepiej zacząć od lekcji grupowych: poznajemy innych kursantów (w trudnych chwilach tanecznych będą oni nieocenionym wsparciem), tańczymy z nimi, zapoznajemy się z całym tangowym towarzystwem. Moim zdaniem warto pójść na kurs i jednocześnie próbować sił na lekcjach prywatnych - szczególnie, jeśli chcemy skupić się na konkretnym zagadnieniu.

I co dalej?

Pierwsze i najważniejsze: koniecznie trzeba zacząć chodzić na milongi, im wcześniej tym lepiej. Jeżeli Twój nauczyciel sugeruje, że "to jeszcze na to za wcześnie" , pomyśl, czy nie zmienić go na innego, a jeżeli kategorycznie Ci zabrania, bo "nie jesteś jeszcze gotowy" - UCIEKAJ!

Najlepiej zacząć podbój milong w grupie, na przykład zebrać parę osób ze swojego kursu - będziesz czuł się pewniej! Jeżeli chcesz, możesz spróbować sił na milongach dla początkujących, choć nie jest to według mnie konieczne, ale pamiętaj...

Milongi to prawdziwy sens tanga!

A co z dalszą nauką?

Pierwszy okres nauki jest najważniejszy. Żeby szybko osiągnąć rezultaty, trzeba na to zapracować, a więc dużo tańczyć. Kurs raz w tygodniu to zdecydowanie za mało. Warto rozszerzyć zakres naszych zajęć, a oferta jest całkiem spora:

- kurs u innego nauczyciela (na początku może to wnieść trochę chaosu w nasze tango, ale nie zniechęcajmy się, to bardzo rozszerza nasze horyzonty)

- dodatkowe warsztaty u swojego lub innego nauczyciela (np. warsztaty tematyczne u innego nauczyciela)

- warsztaty z nauczycielami z Argentyny (moim zdaniem niezbędne) - trzeba tylko mądrze wybrać poziom i parę nauczycieli (niestety nie wszyscy Argentyńczycy są dobrymi nauczycielami, nawet, jeżeli świetnie tańczą - warto jednak obserwować w tańcu kogoś, kto tańczy tango od dziecka)

- lekcje prywatne (według mnie bardzo przydatne, jeżeli chce się pracować nad konkretnym elementem, który nie wychodzi lub wychodzi kiepsko)

- praktiki (można na nich, w odróżnieniu od milong, trochę poćwiczyć, np. elementy poznane na ostatnich lekcjach grupowych).

Minimum w tygodniu to kurs+praktika+milonga, ale zdecydowanie polecam tańczyć więcej, o ile zasobność portfela i czas pozwolą.

Co jeszcze?

Masz do dyspozycji internet, wykorzystaj to! Oglądaj filmy z pokazów i lekcji na różnych portalach (najwięcej na YouTube), czytaj artykuły, oglądaj zdjęcia. Rozmawiaj z bardziej doświadczonymi kolegami, ucz się od nich, zawieraj znajomości, które pozwolą Ci wsiąknąć w tangowy światek.

Na zakończenie tangowy truizm: można czerpać przyjemność z tańczenia tanga praktycznie już po pierwszej lekcji, chociaż ci, którzy chcą tańczyć tango dobrze mają przed sobą dość długą, ale za to bardzo ciekawą drogę.

P.M.

P.S.

Ten artykuł to moje przemyślenia oparte na kilkuletnim tangowym doświadczeniu, po wielu kursach i warsztatach. Nie mam wątpliwości, że gdybym teraz zaczął tańczyć tango od początku, sam bym się do nich stosował :)